Pieczone ziemniaczki tymiankowo-rozmarynowe

8/29/2016 Unknown 2 Comments


Po tylu słodkościach na frambuesowym, przyszedł czas na coś konkretniejszego. Szczerze mówiąc, za ziemniakami jakoś niespecjalnie przepadam, ale w tej wersji je wręcz uwielbiam. Mają cudownie chrupiącą skórkę, a tymianek i rozmaryn (uwielbiam rozmaryn!) nadają im fantastyczny smak :) Można je jeść solo lub jako dodatek do mięs i ryb. Koniecznie spróbujcie ich w połączeniu z tymiankowymi udkami z kurczaka


Składniki: (na 8 porcji)
  • 2 kg ziemniaków
  • 8 gałązek tymianku
  • 5 małych gałązek rozmarynu
  • 1 łyżeczka oregano (lub 10 listków)
  • 10 łyżek oliwy
  • sól

Ziemniaki dokładnie szorujemy, żeby usunąć wszelkie zabrudzenia, a następnie kroimy w ósemki (jeśli ziemniaki są duże każdą ósemkę kroimy jeszcze na pół). Pokrojone ziemniaki umieszczamy w garnku, zalewamy wodą i odrobinę solimy. Stawiamy na ogniu, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy 20 minut, następnie odcedzamy.
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
W garnuszku mieszamy ze sobą oliwę z oliwek, porwane na mniejsze kawałki gałązki tymianku i rozmarynu, oregano i sól. Gotową mieszanką polewamy ziemniaki i dokładnie, ale delikatnie, żeby ziemniaki zachowały kształt, mieszamy. Obtoczone w przyprawach ziemniaki wykładamy na blaszkę i rozkładamy równomiernie. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 30-40 minut, co jakiś czas drewnianą łyżką delikatnie mieszając, aby oderwać przywierające ziemniaczki. Możemy także dodać 2-3 łyżki oliwy jeśli uważamy, że jest jej zbyt mało.
Gotowe ziemniaczki podajemy na ciepło, możemy dodatkowo przybrać je gałązkami świeżego tymianku i rozmarynu.

Smacznego!



2 komentarze:

Panna cotta z musem borówkowym

8/25/2016 Unknown 8 Comments


Lato powoli się kończy, ale ja bym chciała, żeby trwało jeszcze długo, dlatego dzisiaj pokazuję Wam przepis na przepyszny włoski deser z musem z borówek amerykańskich, nasze polskie leśne jagody też świetnie się sprawdzą. Panna cotta to bardzo prosty i zarazem efektowny deser, a na letnie popołudnia i wieczorne imprezy wręcz wyśmienity :) Włosi na jedzeniu znają się jak mało kto :) Wypróbujcie sami!


Składniki: (na 4 porcje)


Panna cotta:

  • 200 ml śmietanki kremówki
  • 100 ml mleka
  • 2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
  • 2 łyżeczki cukru
  • 1 i 1/4 łyżeczki żelatyny namoczonej w 1 łyżce zimnej wody

Mus:

  • 150 g borówek amerykańskich lub jagód + trochę do posypania
  • 3 łyżeczki cukru
  • 1/2 łyżki żelatyny rozpuszczonej w 2 łyżkach wrzącej wody
  • 100 ml śmietanki kremówki

Śmietankę kremówkę, mleko, cukier i cukier z wanilią podgrzewamy, aż na brzegach pojawią się bąbelki, ale nie będzie wrzało. Zdejmujemy z ognia. Do namoczonej żelatyny dodajemy kilka łyżek gorącej mikstury i dokładnie mieszamy, żeby żelatyna się rozpuściła. Następnie żelatynę dodajemy do reszty śmietanki i dokładnie mieszamy. Tak przygotowaną mieszaninę rozlewamy do 4 naczyń, napełniając mniej więcej 2/3 naczynia (ja wykorzystuję szklane słoiczki po jogurtach, uważam, że są urocze :)). Szczelnie przykrywamy folią i wkładamy do lodówki na minimum 2 godziny.
W czasie kiedy panna cotta się chłodzi, przyrządzamy mus. Borówki umieszczamy w rondelku z 3 łyżeczkami cukru i podgrzewamy do momentu aż cukier się rozpuści a borówki rozpadną. Następnie przecieramy całość przez sitko, aby uzyskać gładką konsystencję. Stawiamy na ogniu, podgrzewamy do wrzenia i zdejmujemy. Do puree z borówek dodajemy rozpuszczoną żelatynę, najpierw mieszając ją z kilkoma łyżkami puree a następnie dokładnie łącząc z całością. Pozostawiamy do całkowitego wystudzenia.
Kiedy już puree jest zimne a panna cotta ścięta  z wierzchu, ubijamy śmietankę kremówkę na sztywno, kolejno dodajemy po łyżce puree delikatnie, ale dokładnie, mieszając po każdym dodaniu (nie należy tego robić mikserem tylko łyżką lub szpatułką). Gotowy mus nakładamy na pannę cottę i znów wstawiamy do lodówki, tym razem na 4 godziny lub na całą noc.
Przed podaniem wyciągamy panna cottę z lodówki i posypujemy świeżymi borówkami.

Smacznego!



8 komentarze:

Sernik z białą czekoladą i musem malinowym

8/20/2016 Unknown 2 Comments

Ku mojej ogromnej radości na krzaczkach w ogrodzie nareszcie pojawiły się maliny! Dobrze wiecie, że je uwielbiam (zresztą sama nazwa bloga to zdradza :)) dlatego nie mogłam przejść obok nich obojętnie, uzbierałam ile się dało i postanowiłam zrobić sernik na zimno z musem z malin. Wszyscy jedzący zgodnie orzekli, że połączenie jest idealne, zatem - koniecznie spróbujcie!

Składniki: (na blaszkę o wymiarach 20 cm x 30 cm)

Sernik:

  • 500 g twarogu tłustego lub półtłustego
  • 180 g białej czekolady
  • 200 ml śmietanki kremówki
  • 1 łyżka żelatyny rozpuszczona w 2-3 łyżkach wrzącej wody
  • 2 łyżki cukru pudru

Mus malinowy:
  • 500 g malin (300 g + 200 g)
  • 250 ml śmietanki kremówki
  • 1 łyżka żelatyny rozpuszczona w 2-3 łyżkach wrzącej wody
  • 1/3 szklanki cukru

Białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej: pokruszoną czekoladę umieszczamy w misce położonej na garnku, w którym gotuje się woda.
Twaróg powinien być dwukrotnie lub najlepiej trzykrotnie zmielony. Ja jednak robię to w ten sposób, że umieszczam w robocie kuchennym cały twaróg ze śmietanką i miksuję do uzyskania gładkiej masy. Jeśli mielicie twaróg to następnie zmiksujcie go ze śmietanką, efekt powinien być taki sam.
Następnie dodajemy rozpuszczoną czekoladę i cukier puder. Dokładnie miksujemy, żeby powstała gładka masa bez grudek. Rozpuszczoną żelatynę stopniowo łączymy z masą serową: do żelatyny dodajemy kilka łyżek masy i dokładnie mieszamy, tak przygotowaną mieszankę łączymy z resztą masy serowej DOKŁADNIE mieszając. Wylewamy masę do foremki, wygładzamy powierzchnię i wkładamy na minimum 2 godziny do lodówki.

W tym czasie przygotowujemy mus. 300 g malin z cukrem podgrzewamy w rondelku aż cukier się rozpuści a maliny rozpadną, zdejmujemy z ognia i dokładnie przecieramy przez sitko, żeby pozbyć się pestek, które wyrzucamy. Uzyskane puree malinowe stawiamy na ogniu i doprowadzamy do wrzenia. Zdejmujemy z ognia i łączymy z rozpuszczoną żelatyną dokładnie mieszając. Ważne jest to, żeby nie trzymać wtedy puree na ogniu, ponieważ żelatyna jeśli wrze to traci swoje właściwości żelujące. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia.

Kiedy już masa serowa nieco stężała i możemy wykładać na nią mus, ubijamy śmietanką kremówkę na sztywno, następnie po łyżce dodajemy puree malinowe dokładnie, ale delikatnie, mieszając po każdym dodaniu. Nie należy tego robić mikserem tylko łyżką, żeby nie zniszczyć "musowej" konsystencji. Gotowy mus wykładamy na stężałą masę serową i wyrównujemy. Na wierzchu wykładamy pozostałe 200 g malin. Sernik wkładamy do lodówki na kilka godzin, tak aby wszystko dobrze stężało, a najlepiej na całą noc.

Smacznego!

P.S.1 Sernik jest tak pyszny, że najchętniej robiłabym go na okrągło :)
P.S.2 Jeśli macie ochotę na więcej słodkości z malinami koniecznie spróbujcie Ciasta z malinami i bezową pianką oraz Malinowego koktajlu :)



2 komentarze:

Tymiankowe udka z kurczaka z grillowanymi morelami

8/16/2016 Unknown 2 Comments


Na zewnątrz zrobiło się o wiele chłodniej i od razu przyszła mi ochota na coś konkretnego na obiad. Dzisiejsze danie świetnie nadaje się również na kolację, a także na grilla :) Zainspirował mnie przepis na kurczaka z tymiankiem i pigwowcem w ostatnim Kukbuku, a że ja po prostu uwielbiam tymianek    (i rozmaryn też! ale o tym innym razem :) ) to nie mogłam się oprzeć, żeby nie pokombinować :)             
Z morelami smakuje wyśmienicie! Pieczcie i grillujcie, póki jeszcze czas :)

Składniki: (dla 2-3 osób)
  • 3 małe lub 2 duże udka z kurczaka
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 6 gałązek tymianku
  • sól i pieprz
  • 6 moreli

Udka z kurczaka solimy i pieprzymy, nacieramy gałązkami tymianku (gałązki zostawiamy w marynacie) i polewamy oliwą z oliwek. Przykrywamy i wkładamy do lodówki na minimum 2 godziny. Po tym czasie nagrzewamy piekarnik do 170 stopni, umieszczamy udka razem z marynatą w naczyniu żaroodpornym i pieczemy przez godzinę. Następnie zdejmujemy przykrywkę z naczynia i pieczemy jeszcze 30 minut, co 10 minut polewając udka sokami, które się z niego wydzieliły. Na 10 minut przed końcem pieczenia kroimy morele na pół, pozbywamy się pestek i smażymy z obu stron na patelni grillowej.
Gotowego kurczaka podajemy z grillowanymi połówkami moreli.

Smacznego!

P.S. Zamiast ostatnich 20 minut pieczenia udek w piekarniku, możemy je przypiec na grillu. Morele również świetnie sprawdzą się z grilla zamiast z patelni :)

2 komentarze:

Maliny czerwcowo-lipcowe

8/02/2016 Unknown 0 Comments


Cześć! 
Przybywam z kolejną porcją inspiracji i ciekawostek z minionych miesięcy. Letnie dni płyną bardzo szybko i nieco leniwie, dlatego Malin jest niewiele ale za to jakie różnorodne!

1. Moje ostatnie odkrycie to strona Open culture. Jestem absolutnie zafascynowana tym co można tam znaleźć i to zupełnie za darmo :) Pobrałam sobie już audiobooka "Ania z Zielonego Wzgórza", naturalnie po angielsku i słucham w samochodzie. Przenoszę się z nią do dzieciństwa a trzygodzinna podróż mija mi w okamgnieniu. Mam też na oku kurs Science & Cooking prowadzony na Harvardzie, jak tylko znajdę chwilkę z pewnością go posłucham, bo wygląda bardzo zachęcająco.

2. Wiem, że pewnie jestem sporo opóźniona bo dopiero w lipcu odkryłam feedly, czyli absolutnie rewolucyjny sposób na przeglądanie wszystkich swoich ulubionych stron i blogów w jednym miejscu. Stworzyłam kilka kategorii, w których mam moje ulubione strony i dzięki temu jestem ze wszystkim na bieżąco i nie muszę biegać po różnych stronach. Naprawdę nie wiem jak mogłam wcześniej bez tego funkcjonować :) Jeśli jeszcze nie korzystacie - spróbujcie koniecznie! A jeśli znacie lepszą metodę na organizację ulubionych stron - dajcie mi znać w komentarzu.

3. Na jednym z moich ulubionych blogów, Styledigger, pojawił się ostatnio cykl postów o weselach. O strojach oraz o tym, czego nie robić, żeby nie zepsuć Młodej Parze szczególnego dnia. Szczerze polecam przeczytać - bardzo trafne spostrzeżenia i cenne uwagi :) Linki do postów: Gdzie kupić sukienkę na wesele, 8 rzeczy, których lepiej nie robić na weseluW co się ubrać jeśli nie chcesz iść na wesele w sukience 
Zdjęcie pochodzi z mojego Instagrama
4. W poleceniach oczywiście nie może zabraknąć nowego Kukbuka. Jest bardzo letni, leniwy i pełen takiego wakacyjnego luzu :) 
Zdjęcie pochodzi z mojego Instagrama
5. Bardzo pięknym i ważnym wydarzeniem lipcowym były Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. I chociaż zupełnie niezwiązane z kuchnią (jedzenie konserw, pasztetów itp. nie należy do wyszukanych przeżyć kulinarnych, ale ma swój urok w takim czasie) to myślę, że warto o nim tutaj napisać. Było wspaniale, radośnie i bardzo tak spokojnie i dobrze :) Cieszę się, że mogłam wziąć udział chociaż w wydarzeniach weekendowych.

I to już koniec. Dajcie znać, czy moje inspiracje i małe odkrycia Wam się podobały:) I napiszcie koniecznie o swoich w komentarzach, bardzo chętnie poczytam.

0 komentarze: