Sałatka z rukolą, serem feta i burakami

4/19/2016 Unknown 0 Comments


Od jakiegoś czasu planuję, żeby pokazać Wam tę sałatkę. Jest banalnie prosta w wykonaniu a zawsze spotyka się z uznaniem kiedy pojawia się na stole.
Moja mama twierdzi, że to ja przyniosłam ten przepis od kolegi ze studiów. W sumie, może i faktycznie tak było :) W każdym razie, mistrzem w jej przygotowywaniu jest właśnie moja mama.
Koniecznie spróbujcie!


Składniki: (na 4 porcje)

  • 2 garście rukoli
  • 3 średniej wielkości buraki czerwone
  • 200 g sera feta
  • ziarna słonecznika i płatki migdałowe do posypania

Składniki na sos:

  • 6 łyżek oliwy z oliwek
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 1 łyżka musztardy (jakiejś o delikatnym smaku np. delikatesowej)
  • 1 łyżka miodu
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • sól i pieprz

Nastawiamy piekarnik na 180 stopni. Buraki zawijamy, każdy osobno, w folię aluminiową, wkładamy do piekarnika i pieczemy przez 1.5-2 godziny. Po 1.5 godziny sprawdzamy czy są wystarczająco miękkie, jeśli nie, pieczemy jeszcze przez 15-30 minut. Buraki możemy też przygotować gotując je w wodzie przez około 1.5 godziny. Jednak te pieczone są zdecydowanie smaczniejsze. My często pieczemy je jednocześnie z ciastem na przykład. Kiedy buraki są już gotowe, czekamy aż ostygną, następnie zabieramy się za przygotowanie sałatki. 
Do miski, w której będziemy podawać sałatkę, wykładamy rukolę. Buraki kroimy na pół i następnie w średniej grubości plasterki, układamy je na rukoli. Następnie dodajemy pokrojony w kostkę ser feta. Posypujemy ziarnami słonecznika. Płatki migdałów przeprażamy delikatnie na patelni i również posypujemy nimi sałatkę.
Składniki na sos mieszamy ze sobą dokładnie (ząbek czosnku wyciskamy). Sos najlepiej podawać w sosjerce tak aby każdy mógł sobie polać nim sałatkę już na talerzu.

Smacznego!

Dajcie znać, czy takie połączenie w sałatce Wam smakuje!

0 komentarze:

Maliny lutowo-marcowe

4/05/2016 Unknown 2 Comments


Cześć!
Luty upłynął mi dosyć monotonnie i bez większych odkryć ani dawki inspiracji, jednak marzec był baaaardzo bogaty w wydarzenia. 
Chodźcie poczytać o moich inspiracjach, a w komentarzach koniecznie podzielcie się swoimi :)

1. Na początek polecam Wam bardzo ciekawy wywiad z absolwentem akademii kulinarnej Le Cordon Bleu Markiem Brzezińskim opublikowany w lutowym wydaniu miesięcznika "W drodze". Wywiad ma bardzo frapujący tytuł: "Co zapewnia intymność Japończykowi". Jeśli jesteście ciekawi co to takiego, chcecie poczytać o smakach i zapachach, różnicach kulturowych oraz o tym jak dzieci we Francji uczą się o kuchni, koniecznie sięgnijcie po ten artykuł. (W wersji e-bookowej miesięcznik dostaniecie między innymi na Woblink, Publio oraz Amazonie)

2. Absolutny hit już od jakiegoś czasu - kolorowanki dla dorosłych. Uważałam, że są przereklamowane, dopóki nie dostałam od siostry:) Nie koloruję często, ale faktycznie odstresowują, można po prostu poczuć się jak dziecko i dać sobie odpocząć.

3. Skoro już jesteśmy przy odstresowaczach - moje ostatnie odkrycie, czyli Noisli. Być może nie każdemu odpowiadają odgłosy deszczu czy burzy, ale kawiarnię czy pociąg też tutaj znajdziemy. Możemy dowolnie miksować ze sobą odgłosy. Już dawno nie czułam się tak zrelaksowana słuchając deszczu i śpiewu ptaków:) Koniecznie spróbujcie, nawet jeśli wydaje się Wam to głupie, też tak uważałam na początku :)

4. Teraz, mój absolutny hit - książka z przepisami słynnej londyńskiej cukierni - The Hummingbird Bakery. Absolutnie wspaniała i przepiękna. Dopracowany jest każdy detal, piękny papier i zdjęcia, no po prostu cudo :) Ten prezent to niespodzianka od mojego Narzeczonego :) Z pewnością niedługo pojawi się jakiś przepis z tej książki.

5. Tym prezentem sama się zdziwiłam. Dostałam od taty książkę zwycięzcy ostatniej serii Masterchefa - Damiana Kordasa. Okazało się, że gotował na jednym ze stoisk na targach, na których byliśmy (ja oczywiście byłam tak zakręcona, że nie zwróciłam uwagi). I tym sposobem, mam nawet autograf specjalnie dla mnie! Książka i dania prezentują się pysznie i ciekawie, zabieram się za testowanie :)

6. Moje pierwsze prawdziwe (i do tego jedzone w Anglii) - English breakfast. Pyszne i bardzo sycące, jeśli Anglicy faktycznie jedzą to na śniadanie to z pewnością do kolacji nawet nie pomyślą o jedzeniu :)

7. Kawa z mleczkiem kokosowym - ma ciekawy smak, jednocześnie jest i kawowa i kokosowa :) Spróbujcie i dajcie znać czy Wam też smakuje. (Łuuups, wtyczka w tle... :P)

8. Może nic tu odkrywczego nie ma, ale ostatnimi czasy uzależniłam się od KUKBUKa. Odpowiada mi ich estetyka, ciekawe artykuły i przepisy. No i spora dawka informacji i inspiracji. Podoba mi się też to, że można, w kontekście kulinarnym, poczytać o wielu innych sprawach. Serdecznie polecam, ja oderwać się nie mogę.

I to już koniec malin na dziś. Mam nadzieję, że Wam się podobały i zainspirowały. 
Czekam na Wasze odkrycia w komentarzach :)

2 komentarze: